Jaki jest najczęstszy powód dla którego odmawiasz founderom?
Mateusz Bodio: Zacznę od tych najprostszych. Kiedy przychodzi do nas founder do biura i opowiada mi o swoich pomysłach, i zazwyczaj to wszystko fajnie brzmi, ale zadaje mu kilka pytań. Np. Dlaczego potrzebujecie inwestora? Co, poza pieniędzmi oczekujecie? Ile potrzebujecie środków? Jeśli founder nie potrafi odpowiedzieć na te pytania, nie jest przygotowany, to mogę sobie tylko wyobrazić, jak będzie przychodził na spotkania, kiedy już zainwestuję, zaufałam mu i będę chciał mu pomóc. To pierwsze wrażenie jest bardzo ważne. Czasami może coś nie pójść, ale to jest absolutna podstawa, żeby się przygotować.
Inwestujemy głównie w spółki które mają już przychodowość, kiedy jest produkt, kiedy są klienci i mogę z nimi porozmawiać. Jeżeli widzę że nie ma Product Market Fit lub Founder Market Fit i mamy np. fondera, który strzelał rakietami w kosmos, a teraz zaczyna robić wywóz odpadów i widać, że to do niego nie pasuje, ale chce być w tym biznesie, bo słyszał, że tam jest kasa – to w takim przypadku również odmawiamy.
Czasami są problemy z lukami kompetencyjnymi, co bardzo łatwo można zweryfikować podczas spotkania, albo podczas weryfikacji danej technologii. Nie zainwestujemy też kiedy team nie jest zgrany. To jest na tyle istotna rzecz, że podczas inwestycji musimy wiedzieć, że founderzy mają już jakieś wspólne doświadczenie, wspólną historię działania oraz wspólne kryzysy i sukcesy.
Problem stanowi również zbyt duża wycena, która w ostatnich latach jest widoczna. Wyceny na początkowych stadiach spółki były bardzo wysokie, a teraz widzimy, jak w rundach B lub C oraz na exitach są bardzo mocno przycinane.
Bardzo często też się zdarza, że przychodzi do nas spółka która twierdzi, że jest spółką technologiczną, ale okazuje się, że produkt został zrobiony przez software house. I mimo że ten ostatni przekazał wszystkie prawa autorskie i nawet jeśli jeden z głównych deweloperów myśli o przejściu do tego startupu, to dla nas, to nie jest żaden sposób atrakcyjne. Musi być CTO, który ma również udziały w startupie, być może nawet tyle samo co jego założyciel, i jest od samego początku związany z produktem.
Jakie praktyki od zagranicznych VC lub startupów przeniósłbyś na nasz polski grunt?
Z amerykańskich praktyk to na pewno różnicę w mindsetcie. Kiedy rozmawiam z innymi europejskimi VC, często mówią mi że startupy przedstawiają worst-case scenario: gorzej już nie będzie, a tak chcielibyśmy żeby to wyglądało. Więc np. w najgorszym przypadku inwestycja wzrośnie w ciągu roku dwa razy. Z drugiej strony, w Stanach Zjednoczonych jest myślenie go big or go home. Founderzy pokazują, że już zainwestowali cały swój majątek i uważają, że albo to będzie wielomiliardowy w biznes, albo nic z tego nie będzie. W Polsce myślimy bardziej o downside protection.
Często rozmawiam ze swoim mentorem z Silicon Valley o różnych scenariuszach i dobrych praktykach i on bardzo fajnie skomentował sytuację w naszym rejonie: dlaczego w Centralnej Europie skupiacie się często, jak pomóc spółkom które najgorzej performują? W Stanach jest tak, że kiedy masz 10% portfela który najlepiej sobie radzi, to większość pracy skupiasz właśnie na tym małym wycinku. Więc jeśli poświęcę mnóstwo czasu na najsłabsze spółki, to być może przegapię, kiedy moja najlepsza spółka z mnożnika sprzedaży 20 skoczy na 30. Poza tym zauważ, jakie jest podejście w Polsce do porażki, a jakie Stanach Zjednoczonych. U nas się mówi, że jeśli komuś coś nie wyszło, to nie umie robić biznesu, a w USA: “hej, fajnie że spróbowałeś, opowiedz co twoim zdaniem nie wyszło i jak zrobisz kolejny biznes, żeby jednak się udało?”. Mamy takie uwarunkowania kulturowe, które też przejawiają się czasem w myśleniu niektórych funduszy inwestycyjnych.
Niedawne inwestycje RKKVC:
RKKVC inwestuje w FIDO Tech wykrywający wycieki w instalacjach wodnych. Spółka pozyskała 35 mln zł
RKKVC inwestuje w niemiecki startup Augmented Robotics GmbH