Siłownia, boks, bieganie: dlaczego akurat te dyscypliny?
Wychowywałem się w Warszawie w okolicy cieszącej się złą sławą. Dlatego, poza podwórkową piłką nożną, jako nastolatek zacząłem trenować boks i zapasy. Ta pasja została ze mną na okres studiów. Później, gdy zacząłem pracę jako makler, miałem mniej czasu na sport. Ale pasja żyła gdzieś we mnie cały czas. Kilka lat temu przeczytałem o ultramaratonach i pomyślałem, że będzie to fajne wyzwanie. Zrobiłem kilkanaście długich biegów powyżej 100km, w tym dwa po górach na dystansie 165 kilometrów. Przygotowania pomogły mi nie tylko w odbudowie formy fizycznej. Planowanie i egzekucja każdego dnia, kiedy łączyłem intensywne treningi z pracą zawodową i byciem świeżo upieczonym tatą, miały ogromny wpływ na mój rozwój osobisty. Ze względu na zmiany zawodowe dziś moje dyscypliny to siłownia, amatorsko-fitnessowy boks i bieganie. Wynika to z elastyczności: o każdej porze można pójść na siłownię czy wyjść i pobiegać po lesie, a sam trening może być bardzo intensywny i krótki. A boks, no cóż, ciągle fajnie jest poczuć adrenalinę.
Czy dzięki sportowi łatwiej jest Ci prowadzić Twoje życie zawodowe?
Pewnie wygodną odpowiedzią byłoby „tak, oczywiście”. Jest super, motywacja, interakcja, socjalizacja.
Nic z tych rzeczy.
Jestem na treningu – skupiam się na treningu. Chcę dać z siebie 200%, wykorzystać ten czas na maksa. Umiejętności miękkie poćwiczę w innych miejscach. Dlatego trening jest mimo wszystko dla mnie raczej samotnią, gdzie staram się walczyć ze swoimi słabościami. Tylko ja i moja słabsza wersja.
Jednak sam trening to nie wszystko. Razem z żoną dbamy o zdrowie. Jesteśmy na wegańskich dietach, zjadamy tony warzyw. Dzięki startupowemu i medycznemu doświadczeniu Doroty korzystamy z różnych zdobyczy technologii, suplementacji. Wymaga to dużej samodyscypliny, planowania. I to już przekłada się na biznes i w sumie zbudowało nasze wartości, którymi kierujemy się w biznesie.
Łatwo jest pogodzić Ci reżim treningowy z biznesowymi obowiązkami?
Nie i w sumie nie powinno być łatwo. Sama organizacja dnia to już jest wyzwanie. Znalezienie czas dla rodziny, na intensywną pracę oraz dbanie o zdrowie jest wymagające. Nieraz po całym dniu jest ciężko z wykrzesaniem sił. Mam wtedy w pamięci jedno wydarzenie. Pani w ósmej klasie podstawówki w dedykacji na zakończenie roku zapisała mi słowa, który zostaną ze mną już na całe życie – „korzeń nauki jest gorzki, ale owoc słodki”.
Do tego, wiele lat później, dołożyłem sobie fragment wywiadu z Arnoldem Schwarzenegger, który w jednej z rozmów z dziennikarzem powiedział: ” nie masz czasu? Śpij szybciej!” Dlatego zrezygnowałem z większości rzeczy, które nie poprawiają harmonii dnia – telewizji, alkoholu, siedzenia na social mediach czy wieczornych posiłków. Staram się mieć zaplanowany dzień od około 6 rano do 00.30 w nocy, a trening kończę ok 23.30. Do tego super jest mieć zaangażowanego partnera treningowego, ponieważ motywuje to do wyjścia na trening pomimo zmęczenia czy gorszego samopoczucia.
Poza tym traktuję treningi jako część siebie. Coś bardzo osobistego. Dlatego, nawet gdy wyjeżdżam zagranicę, zawsze towarzyszą mi buty do biegania. Pamiętam, gdy byłem w Monachium. Miałem umówione przez kilka dni z rzędu spotkania od 8 rano do 20 wieczorem. Do tego pracowaliśmy nad ofertą publiczną akcji. Czasu było bardzo niewiele, więc dzień zaczynałem właśnie bieganiem o 4.30. Miasto o tej porze wyglądało fascynująco.
W jaki sposób motywujesz się do regularnych treningów?
Przede wszystkim warto zadbać, aby wokół siebie mieć pozytywnie nastawionych ludzi, którzy naturalnie nas motywują działania w różnych obszarach. Dodatkowo, podobnie jak w „Atomic Habits” Jamesa Cleara staram się mieć maksymalnie zaplanowany tydzień, tworzyć pewne łańcuszki czynności. Wtedy nie potrzebuję specjalnej motywacji, pojawia się raczej pozytywna rutyna. Po prostu organizm czuje, że zbliża się moment treningu, bo taki jeśli wyrobimy sobie odpowiedni nawyk. Przy czym warto unikać spraw, które nas demotywują, takich jak zabierania emocji z pracy do domu, otaczania się negatywnie nastawionymi ludźmi, niezdrowej diety, która nam wieczorami ciąży. Czyli zamiast motywowania się – proponuje dbanie o harmonię i porządek każdego dnia.
Twoja ulubiona muzyka do treningów to…?
Cisza. Często podczas treningów wpadam na fajne pomysły, a muzyka zagłuszałaby wewnętrzny dialog. Zwłaszcza gdy biegam, lubię słyszeć swój oddech i wiedzieć, że jest to czas tylko dla mnie. Nieraz zatrzymywałem się w trakcie biegu, aby coś zapisać czy komuś wysłać jakąś myśl. Pamiętam, gdy w trakcie jednego z ultramaratonów, stanąłem sam szczycie jednej z gór. Sam, cisza a w głowie zaczęły pojawiać się różne myśli, refleksje. Korzystając, że akurat robiłem odpoczynek, napisałem maila do zespołu, bo chciałem się z nimi podzielić jednym przemyśleniem, a dosłownie rozpierała mnie energia.