Ponownie zaprosiliśmy trzy startupy dodane do naszej bazy w przeciągu ostatniego miesiąca. Nasi eksperci ocenili je pod wieloma kątami i wzięli do tablicy zadając pytania. Jak z tego spotkania wyszły? Przeczytajcie sami.
Agnieszka Lewandowska-Dziewięcka ze Startup School, Grzegorz Sperczyński z eFund i Marcin Kurek z Niania.pl ocenili projekty zaproszone do najstarszego cyklu na MamStartup.
Branża: prawo i przepisy
Finansowanie: własne
Model biznesowy: freemium, pośrednictwo
Adres: www.szybkieumowy.pl
Agnieszka Lewandowska-Dziewięcka
Prezes Zarządu Fundacji Startup School
Od strony produktowej SzybkieUmowy.pl to dość solidnie wykonany projekt. Oczywiście można by jeszcze popracować trochę nad wyszukiwarką, która na hasło „umowa o dzieło” na pierwszych czterech stronach wyników pokazała mi wypowiedzenie takiej umowy albo nad wygodniejszym uzupełnianiem dokumentów online (np. poprzez dodanie podpowiedzi w inputach). Twórcy sumiennie podeszli do tematu starając się, żeby każda umowa była skonsultowana ze specjalistami.
Zastanawia mnie jednak rozdźwięk, w założeniach twórców, pomiędzy grupą celową – małymi przedsiębiorcami i osobami prywatnymi, a modelem biznesowym, w którym przychody wynikają z opłat pobieranych od m. in. prawników czy biur księgowych. Z mojego doświadczenia wynika, że tego typu specjaliści korzystają z dużo bardziej zaawansowanych narzędzi lub własnych wypracowanych wzorów, a umowy przez nich sporządzane mają bardziej skomplikowaną konstrukcję i charakter.
Z drugiej strony nie widzę powodu, by osoba prywatna lub mikroprzedsiębiorca mieliby skorzystać z płatnego rozwiązania zamiast z darmowych wzorów dostępnych w sieci, często udostępnianych np. przez serwisy biznesowe, które swoją marką uwiarygadniają ich rzetelność.
Grzegorz Sperczyński
Członek rady nadzorczej eFund SA.
Idea jest ciekawą alternatywą dla różnej maści obecnych w wyszukiwarkach i serwisach hostingowych wzorów umów. Wadą takich umów często jest ich jakość. Często występują też wady natury prawnej, które w następnej kolejności boleśnie odbijają się na ich użytkownikach. Serwis firmuje dokumenty swoją jakością i tutaj jest pewna pułapka w działaniu – o ile umowy faktycznie będą doskonałej jakości (zweryfikowane i certyfikowane przez prawnika), serwis powinien zdobywać naturalną, polecającą popularność. Jednak certyfikowane umowy (czyt. dobrej jakości), nie będą wymagały interwencji prawniczej, na którą nastawiony jest model biznesowy. Pojawia się tutaj niewielka niespójność, ale skuteczne monitorowanie zachowań użytkowników powinno pozwolić dopasować model biznesowy do działań użytkowników.
Większa ilość umów będzie skutkowała również ich pojawieniem się na rynku we wspomnianych serwisach hostingowych, co może skutkować niekontrolowanym wypływem kontentu. Oczywiście trudno uchronić kontent, ale właściciele powinni przemyśleć sposoby na organizację dostępu do dokumentów, który mógłby być jednocześnie systemem do zarządzania tymi dokumentami w obrębie – na przykład – organizacji. Sam pomysł oceniam pozytywnie i kibicuję rozwiązaniu, zwłaszcza mobilnemu z integracją w formie podpisu elektronicznego (umowy w terenie, np. dla pośredników) lub certyfikatu podpisu firmowanego szybkieumowy.pl (weryfikacja danych w portalu dla celów zawarcia umowy cywilnoprawnej pomiędzy użytkownikami).
Marcin Kurek
Przedsiębiorca i prywatny inwestor, współtworzy m.in: Niania.pl, Brainly.com, Skubacz.pl
Ciekawa i potrzebna usługa. Strona też zrobiona nie najgorzej. Wyszukiwarka wydaje się mieć sens w centralnym miejscu. Mam wrażenie, że w tym projekcie widać bardzo dobrze Zasadę Pareto. Czyli zapewne kilka rodzajów umów, czyli umowa o pracę, dzieło, sprzedaży robi 80% biznesu.
Zastanawiam się czy w związku z tym nie podporządkować całego biznesu właśnie temu. Czyli nie fokusować się na ilości umów tylko skupić się na kilku najważniejszych i robić je najlepiej. Możliwe, że dla każdej umowy warto zrobić osobny landing page. W końcu główny traffic zarówno z Adwords jak i organica będzie generowany na konkretne umowy.
Jeżeli chodzi potencjał wyszukań, to zespół powinien to analizować według mnie według exact match a nie broad match. Broad match jest w stanie często zafałszować realny popyt.
Ponownie zaprosiliśmy trzy startupy dodane do naszej bazy w przeciągu ostatniego miesiąca. Nasi eksperci ocenili je pod wieloma kątami i wzięli do tablicy zadając pytania. Jak z tego spotkania wyszły? Przeczytajcie sami.
Branża: e-commerce
Finansowanie: własne
Model biznesowy: abonament, reklama
Adres: www.e-kwiaciarnie.pl
Agnieszka Lewandowska-Dziewięcka
Prezes Zarządu Fundacji Startup School
W przypadku e-kwiaciarnia.pl zamiast komentarzy więcej mam chyba pytań 🙂
Jeśli rynkiem dla serwisu jest 10 000 punktów, hurtowni i producentów z branży florystycznej to zastanawiam się, jaki udział procentowy jest dla startupu zadowalający. I co takie określenie grupy celowej tak naprawdę znaczy? Czy projekt nastawiony jest na wykwalifikowane pracownie florystyczne, sieci florystyczne, czy być może małe kwiaciarenki? Jak e-kwiaciarnia zamierza pomóc i tym samym przekonać do swojego produktu najmniejsze kwiaciarnie, w których w tej chwili tablet czy komputer za pomocą, którego można przyjmować nadchodzące zamówienia raczej nie są powszechne? Tym bardziej, że na stronie nie znalazłam informacji dotyczącej cennika usług lub informacji dotyczącej powiadomień SMS.
Patrząc na produkt od strony klienta warto popracować nad samym przebiegiem transakcji. Po złożeniu zamówienia informację o sposobie płatności otrzymałam mailem. Jeśli nie skorzystam z szybkich przelewów jest mała szansa na bukiet następnego dnia.
Grzegorz Sperczyński
Członek rady nadzorczej eFund SA.
Ciężko ocenić portal nie znając uwarunkowań rynku florystycznego, dlatego, mając na uwadze rozmowy z właścicielami konkurencyjnych portali, odniosę się do elementów kontrolnych tego biznesu.
W pierwszym zakresie pytanie będzie odnosiło się do wielkości rynku. Projektodawcy deklarują wielkość rynku na poziomie 10 tys. podmiotów. Przy sporym zagospodarowaniu rynku różnymi systemami (w tym poczta kwiatowa, euroflorist), istnieje obawa o możliwość zagospodarowania rynku w stosunku do planowanych targetów sprzedażowych. Przeniesienie identyfikacji spowrotem na firmy bezpośrednio (model odwrotny do euroflorist) stawia w innej pozycji biznesowej i przy nieumiejętnym wykorzystaniu może stanowić problem w relacjach z późniejszymi firmami. Firmy dające barierę w postaci eksponowania swojego brandu firmują frontend dla użytkownika swoimi zasobami, co daje zupełnie inną pozycję negocjacyjną w relacjach B2B. Oczywiście model może się sprawdzić, jest to przewrotne pytanie o te elementy.
Sama adresacja problemu również wchodzi w kompetencje obecnej konkurencji i ku zastanowieniu jednak pozostawiam model, w którym portal e-kwiaty przy organizacji procesu komunikacji, w jakiś sposób galwanizowałby użytkownika w komunikacji z dostawcami (zawsze pozostaje ryzyko przejęcia kontaktu handlowego). Oczywiście zaletą tego systemu jest jego automatyzm, jestem ciekaw jak się sprawdzi rynkowo. Na podstawie powyższych elementów obawiam się, że model abonamentowy może być trudny w egzekucji należności, natomiast nie wgryzając się w konkretne procesy wynikające z realizacji know-how i dużego doświadczenia Projektodawców (a te jest przecież duże), trudno jest mi określić, czy występują dodatkowe mechanizmy lojalizujące użytkownika. Oczywiście sam pomysł oceniam pozytywnie i kolejnemu zdrowo kibicuję :).
Marcin Kurek
Przedsiębiorca i prywatny inwestor, współtworzy m.in: Niania.pl, Brainly.com, Skubacz.pl
Nie za bardzo rozumiem strategicznego sens tego projektu. Nie rozumiem do kogo jest głównie skierowany. Jeżeli chodzi o klienta indywidualnego, który szybko i sprawnie potrzebuje dostarczyć bukiet kwiatów to wydaje mi się, iż najlepiej realizuje to poczta kwiatowa. Klienta indywidualnego nie interesuje skąd i z jakiej kwiaciarni bukiet pochodzi. Także sądzę, iż cena w tym wypadku ma mniejszą wagę niż szybkość i pewność usługi. Taki klient nie jest klientem stałym tylko okazjonalnym.
Jeżeli chodzi o klienta biznesowego czyli hotele, restauracje, domy weselne to wydaje się to mieć większy sens. Jest to klient, który stale może współpracować z daną kwiaciarnią czy salonem florystycznym. Pytanie czy ten rynek jest duży i na ile przerzucenie go do online ma sens.
Strona internetowa nie odpowiada na pytanie do kogo głównie skierowany jest serwis. Generalnie sądzę, że nie jest zrobiona najlepiej bo po wejściu na nią nie ma żadnego call to action. Nie ma też produktów do kupienia w pierwszym scrollu. Jest menu, aktualności i banner z przewijanymi kwiaciarniami. Strona w 5 sekund powinna odpowiadać na pytanie co ja mam tutaj zrobić.
W opisie projektu miałem wrażenie, że pomysłodawcy myślą też o SaaSie dla kwiaciarni i firm florystycznych tak, aby dawać im soft do zarządzania ich działalnością i usprawnić komunikacje i handel między nimi. To się wydaje ciekawe, ale bardzo trudne technologicznie. No i pytanie na ile ta branża jest zinformatyzowana i zinformatyzowania potrzebuje.
Ponownie zaprosiliśmy trzy startupy dodane do naszej bazy w przeciągu ostatniego miesiąca. Nasi eksperci ocenią je pod wieloma kątami i wezmą do tablicy zadając pytania. Jak z tego spotkania wyjdą? Przeczytajcie sami.
Branża: aplikacja, kultura i sztuka
Finansowanie: własne
Model biznesowy: abonament
Adres: www.booke.co
Agnieszka Lewandowska-Dziewięcka
Prezes Zarządu Fundacji Startup School
Nie sposób ocenić projekt tylko na podstawie opisu i coming soon page. Może warto poczekać z jego oceną kiedy widać będzie jego realizację? Bo Booke.co wydaje się być dość odważnym pomysłem – jak rozumiem chodzi tu o rodzaj drugiego ekranu podczas czytania książki.
Z tego, co na mamstartup.pl oraz na własnej stronie opowiedzieli twórcy dość szeroko oceniają rynek – 18 mln użytkowników, do których chcą dotrzeć to imponująca, pytanie na ile realna, liczba. Patrząc na nasze rodzime startupy mobilne, których produkty i usługi mają w założeniach wiele zastosowań, za sobą wiele pivotów i to, jak próbują dotrzeć ze swoimi globalnymi produktami do swoich grup celowych, powiedziałabym, że Booke źle oszacowało rynek.
Przechodząc do produktu, którego nie widziałam, więc część ta jest bardziej listą życzeń. Intuicyjny interfejs i duża baza początkowa to must have dla Booke.co. I oczywiście spodziewam się dużo zabawy, którą obiecują twórcy 🙂
Grzegorz Sperczyński
Członek rady nadzorczej eFund SA.
Projektodawcy słusznie zidentyfikowali problemy związane z modelem biznesowym i słusznie założyli weryfikację hipotez sprzedażowych. Istotne będzie oparcie się o rozmowy z wydawcami i pierwsze wdrożenie (testowe, darmowe) w oparciu o konkretnego, nawet mniejszego wydawcę, który posiada odpowiedni zasób cyfrowy do testów używalności. Dobrym krokiem jest targetowanie się nie tylko w Polsce z racji małej ilości materiałów zdigitalizowanych na polskim rynku.
Sam problem, jaki rozwiązuje aplikacja jest trudny do zaadresowania, jednakże Projektodawcy bardzo precyzyjnie określili wielkość rynku i grupę docelową, co wskazuje, iż nawet przy niskiej eksploracji tego rynku, projekt powinien być rentowny. Projekt zakwalifikowałbym do grupy z wysoko innowacyjnym modelem, wymagającym dużej ewangelizacji wśród użytkowników. Sam projekt oceniam w formie ciekawości bardzo wysoko i zapraszam do kontaktu z naszym Inpingo.
Marcin Kurek
Przedsiębiorca i prywatny inwestor, współtworzy m.in: Niania.pl, Brainly.com, Skubacz.pl
Świetnie zrobiony landing page i filmik opisujący o co chodzi. Gratulacje. Fajnie, że od razu po angielsku. Usługa wydaje się interesująca, ale niezwykle trudna technologicznie. Zarówno pod względem zebrania contentu jak wyszukiwań głosowych. Może lepsze byłoby rozpoznawanie tekstu przez kamerkę smarthona i od razu przenoszenie do tej treści cyfrowej którą widzimy?
Z drugiej strony już teraz niby możemy zrobić zdjęcie interesującego nas fragmentu w książce drukowanej. Ale zakładam, że to tylko jeden z elementów całego projektu.
Zastanawiam czy faktycznie usługa przedstawia realną wartość dodaną, za którą ktoś będzie gotowy płacić. Fakt, że projekt ten nie ma żadnego odpowiednika na świecie tym bardziej poddaje w wątpliwość pytanie o wartość dodaną.