Pracujemy nad technologią, która pomoże rozwijać kompetencje społeczne dzieci w świecie rzeczywistym – Agata Graczykowska (TUSer)

Dodane:

Kasia Krogulec Kasia Krogulec

Pracujemy nad technologią, która pomoże rozwijać kompetencje społeczne dzieci w świecie rzeczywistym – Agata Graczykowska (TUSer)

Udostępnij:

– Podczas realizacji okazywało się jednak, że niektóre pomysły się nie sprawdzają, a już na pewno nie w takiej postaci, jak to opracowaliśmy. Na przykład, po pilotażu w szkołach, już widzimy, że z niektórych funkcjonalności aplikacji musimy zrezygnować lub je przeprojektować, bo nie są wykorzystywane. Dla mnie osobiście ciekawe było to, że produkt, który dla nas stanowił MVP okazał się być zbyt rozbudowany – mówi dr Agata Graczykowska, wykładowczyni na Uniwersytecie SWPS oraz współtwórczyni projektu aplikacji TUSer – cyfrowej wersji treningu umiejętności społecznych (TUS) dla uczniów.

Czym zajmowała się Pani zanim zaangażowała się w pomysł na aplikację?

Agata Graczykowska: Na co dzień pracuję na uczelni. Jestem kierowniczką Zakładu Społecznych Zastosowań Nowych Technologii na Wydziale Projektowania Uniwersytetu SWPS w Warszawie. Koordynuję i prowadzę zajęcia dydaktyczne ze studentami w ramach kierunku Psychologia i informatyka. Realizuję projekty badawcze i badawczo-rozwojowe, również na zamówienie i przy współpracy z biznesem.  

Skąd wziął się pomysł na aplikację?

Na pomysł, który doprowadził nas do stworzenia aplikacji TUSer, wpadła nasza koleżanka – dr Ania Gorgolewska – psycholog rozwojowy, która od lat pracuje z dziećmi, rozwijając ich kompetencje społeczne i emocjonalne. Codzienne obserwacje i chęć do działania sprawiły, że chciała na większą skalę pomóc zarówno dzieciom, jak i osobom, które pracują z dziećmi.

Jak zabraliście się za realizację pomysłu?

Miałam tę komfortową sytuację, że „pomysł przyszedł do mnie sam”. Wspomniana Ania wraz z Gosią Nadziejko – brokerką innowacji u nas na uczelni, zgłosiły się do mnie, jako osoby z doświadczeniem w projektach na styku technologii i psychologii. Oprócz mnie w zespole pojawiła się również Klara, która jest trenerką umiejętności społecznych z doświadczeniem pracy jako psycholog szkolny, a także Ania, która z kolei posiada doświadczenie psychologa pracującego w poradni psychologiczno-pedagogicznej z dziećmi ze specjalnymi potrzebami. Od samego początku był z nami również Krzysiek z aplikacji RESQL, mający doświadczenie w rozkręcaniu startupu skierowanego do szkół. Z takim zespołem wystartowaliśmy w konkursie na dofinansowanie z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Samo ubieganie się o środki wymagało dużo pracy. Odniesienie sukcesu w konkursach grantowych wymaga gruntownego przemyślenia całej idei, zaplanowania poszczególnych działań oraz określenia szczegółowego budżetu. Nam się udało (choć raczej powinnam powiedzieć „Zrobiliśmy to!”), otrzymaliśmy środki i zabraliśmy się do realizacji pomysłu. I tak rozpoczęła się nasza przygod z TUSerem – prostą w obsłudze aplikacją, która pomaga nauczycielom wspierać rozwój kompetencji społecznych uczniów, którzy mają  trudności w komunikowaniu i nawiązywaniu relacji.

Czy ktoś Wam jeszcze pomaga w jego realizacji?

Myślę, że warto w tym miejscu podkreślić, że startupu, firmy, czy jakiegokolwiek przedsięwzięcia, nie da się prowadzić samemu. Chyba, że myślimy tylko o małej jednoosobowej działalności. Taką działalność kategoryzowałabym raczej jako freelance, a nie tworzenie organizacji, która ma wywrzeć ekonomiczny czy społeczny wpływ na otoczenie. Oprócz osób, które wcześniej wymieniłam, w naszym głównym zespole jest aktualnie Kasia Janota – projektantka oraz Bartek Maślanka, który na co dzień prowadzi firmę IT, ale i uczy na naszej uczelni. Poza tym, przy projekcie pracuje wiele osób, które zajmują się np. grafiką, marketingiem, przeprowadzaniem badań. Projekt jest formalnie przypisany do uczelni, co oznacza, że, np. obsługa księgowa i administracyjna jest w dużej mierze właśnie po stronie Uniwersytetu SWPS. Na różnych etapach realizacji przy TUSerze pracowało nawet do 20 osób w jednym czasie, a trzeba wspomnieć o tym, że niektóre prace, jak np. stworzenie identyfikacji wizualnej, są krótkoterminowe. Myślę, że łącznie nazbierałoby się kilkadziesiąt osób, które pomagały formalnie, czy nieformalnie w realizacji projektu. 

Jakie jest nastawienie otoczenia do pomysłu? Czy ono motywuje/zniechęca do działania?

Nastawienie otoczenia jest zdecydowanie pozytywne. Otrzymaliśmy dofinansowanie z instytucji zewnętrznej, która przeprowadziła jego wnikliwą ocenę merytoryczną, jak i formalną. Dla nas oznacza to, że nie tylko my uważamy, że takie rozwiązanie jak TUSer jest potrzebne. Aktualnie kończymy etap opracowywania rozwiązania i przygotowujemy się do wdrożenia. Prowadzimy rozmowy z różnymi potencjalnymi partnerami i póki co mamy kilka wstępnych deklaracji współpracy. Bardzo pomaga nam fakt, że aplikacja jest oparta o znaną w edukacji ideę treningu umiejętności społecznych (TUS) i dzięki temu łatwiej jest nam komunikować projekt. TUSy są aktualnie przeprowadzane przez nauczycieli, pedagogów i psychologów w ramach zajęć w różnych placówkach publicznych i prywatnych. Specjaliści mogą szkolić się i zdobywać certyfikaty w ramach bogatej oferty szkoleń. My oferujemy cyfrową wersję treningu umiejętności społecznych, który może wzbogacić i uatrakcyjnić takie zajęcia. Co ważne, praca dzieci nie odbywa się tylko w środowisku wirtualnym. Zadania są wyświetlane na urządzeniu elektronicznym, ale do ich rozwiązania niezbędna jest refleksja i użycie kompetencji społecznych w świecie realnym w kontakcie bezpośrednim z innymi dzieci, które też biorą udział w treningu. Na przykład, żeby odpowiedzieć na pytanie, które wyświetla się na ekranie, dzieci muszą porozmawiać z kilkoma osobami z klasy, których dotąd jeszcze dobrze nie poznały. Korzystamy z technologii, by rozwiązanie było atrakcyjne dla dzieci, ale jest to tylko przyczynek do tego, aby rozwijać kompetencje społeczne dzieci w świecie rzeczywistym. 

W trakcie pilotażowych zajęć widzimy, że dzieci cieszą się, że mogą pracować z aplikacją, szkoły są bardzo pomocne i chętnie przystąpiły do projektu. Wiemy, że nie wszystko jest jeszcze dopracowane, ale pozytywne reakcje naszych odbiorców napędzają nas do działania, ulepszania rozwiązania i myśleniu o rozwoju projektu. Nie spotykamy się z pytaniami typy “ale po co, to w ogóle robicie?”, ludzie dostrzegają sens wspierania dzieci w rozwoju społeczno-emocjonalnym i nie kwestionują zasadności naszego działania.

Ponadto widzimy, że nie ma uniwersalnych standardów prowadzenia treningu umiejętności społecznych. W najbliższej przyszłości chcielibyśmy nad tym popracować, żeby zaoferować coś środowisku osób przeprowadzających TUS. W naszym zespole sporo jest przedstawicieli świata akademickiego i praktyków pracy z dziećmi, więc wierzę, że jesteśmy w stanie wypracować użyteczne rozwiązanie. 

Czy zdarza się Pani powątpiewać w projekt i jak sobie Pani radzi w takich momentach?

W samą ideę projektu, tj. rozwijanie kompetencji społecznych wśród dzieci z wykorzystaniem technologii, nie powątpiewam, ale już w sposób jej realizacji czasem tak. Kiedy tworzyliśmy koncepcję rozwiązania, którą zaprezentowaliśmy w ramach konkursu grantowego mieliśmy pewną wizję. Jak już wspominałam wizja musiała być całkiem konkretna. Podczas realizacji okazywało się jednak, że niektóre pomysły się nie sprawdzają, a już na pewno nie w takiej postaci, jak to opracowaliśmy. Na przykład, po pilotażu w szkołach, już widzimy, że z niektórych funkcjonalności aplikacji musimy zrezygnować lub je przeprojektować, bo nie są wykorzystywane. Dla mnie osobiście ciekawe było to, że produkt, który dla nas stanowił MVP okazał się być zbyt rozbudowany. Na szczęście już wiemy, co musimy zmienić w rozwiązaniu przed docelowym wdrożeniem i na tym się skupiamy. 

W chwilach zwątpienia na pewno najważniejsze jest wsparcie, zarówno okazywane sobie w ramach zespołu, jak i to od osób z zewnątrz. Podstawą jest otwarta rozmowa, o tym co jest problemem i wspólne zastanowienie się, jak można go rozwiązać. W przypadku wsparcia z zewnątrz, na pewno warto zaznajomić się z takimi organizacjami, jak np. Sieć Przedsiębiorczych Kobiet, która zrzesza ekspertki z najróżniejszych obszarów, a przede wszystkim osoby, które mogą mieć doświadczenie w radzeniu sobie z wyzwaniami, przed którymi właśnie stajemy.   

W jaki sposób projekt jest finansowany?

W tej chwili korzystamy ze środków publicznych – z dofinansowania z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Dofinansowanie kończy się we wrześniu 2023r., więc już prowadzimy rozmowy z potencjalnymi partnerami w dalszym rozwoju. 

Jak sobie Pani wyobraża startup/projekt po roku funkcjonowania? Na jakim będzie etapie? 

Na pewno będziemy posiadali już osobowość prawną. Planujemy założenie spółki w najbliższym miesiącach. Myślę, że za rok nasz produkt, tj. aplikacja wraz ze scenariuszami zajęć oraz usługa szkoleniowa, która ma służyć przygotowaniu do prowadzenia treningu umiejętności społecznych z wykorzystaniem aplikacji, będą już dostępne na rynku. Chcemy rozpocząć sprzedaż, ale jednocześnie nadal będziemy pracować nad ulepszeniem rozwiązania. Planujemy dalej rozwijać treści i funkcjonalności, a także prowadzić badania, które zweryfikują skuteczność naszej propozycji oraz, być może, rzucą nowe światło na prowadzenie treningów umiejętności społecznych w ogóle. 

Czy ma Pani plan B na wypadek niewypalenia projektu? 

Nic konkretnego. Jeśli TUSer nie wypali, to na pewno nie jest to mój ostatni projekt startupowy. Wcześniej brałam udział w kilku innowacyjnych przedsięwzięciach, które w większości są już historią. Wiem jednak jedno: każdy kolejny projekt może nas dużo nauczyć i pozwala działać skuteczniej. 

Jakie napotkaliście do tej pory trudności i jak sobie z nimi poradziliście?

Myślę że w TUSerzze trudnością było przełożenie tego wszystkiego, co napisaliśmy na papierze we wniosku o dofinansowanie na realne wykonanie. Chodzi mi zwłaszcza o dotrzymywanie zadeklarowanych terminów. Kiedy układa się plan, trudno przewidzieć, np. chorobę kluczowego współpracownika. Kiedy w marcu ubiegłego roku szkoły były zajęte organizacją przyjęcia dzieci ukraińskich i umożliwienia im nauki, nie mogły nam poświęcać czasu. To była wyższa konieczność. Cierpliwie czekaliśmy, aż sytuacja się trochę uspokoi i będziemy mogli dalej ruszyć z pracami. Według mnie najistotniejszą kwestią jest elastyczność. Czasem trzeba zmienić swoje plany i dostosować je do sytuacji. W naszym docelowym rozwiązaniu poza zestawem różnych ćwiczeń treningu umiejętności społecznych opracowujemy też komiksową historię, która ma dodatkowo zaangażować dzieci. Z powodu różnych zawirowań złapaliśmy opóźnienie w jej przygotowaniu. Zdecydowaliśmy zatem, że przeprowadzimy pilotaż w szkołach z wykorzystaniem samych zadań, które są sednem rozwiązania, a dodatkowe grafiki dodamy do ostatecznej wersji.  

Co poradziłaby Pani innym kobietom, które mają wiedzę i chciałby założyć startup, ale przeraża je myśl, że się nie uda? 

Myślę, że warto zgłosić się do organizacji, które oferują wsparcie w zakładaniu biznesów, takich jak np. Sieć Przedsiębiorczych Kobiet. Warto też rozejrzeć się wokół siebie, czy może są osoby, które mogą być zainteresowane pracą przy projekcie, a co do których wiemy, że mają kompetencje, których my nie posiadamy. Poza tym, jeśli obawiamy się porażki, to musimy pamiętać, że porażki są w DNA startupów. Większość z nich upada. Ale właśnie o to chodzi, żeby podejmować ryzyko, ponosić porażki i na ich podstawie się uczyć. A nuż pewnego dnia okaże się, że to doświadczenie pomogło nam odnieść sukces. Niekoniecznie w tym projekcie, może w kolejnym, a może jeszcze przy zupełnie innej, nie-startupowej okazji.

Skąd bierze Pani motywację do działania w przypadku tego pomysłu?

Motywacja do działania bierze się na pewno z tego, że widzimy potrzebę w otoczeniu. Tak jak wcześniej wspominałam, mamy dobry odbiór tego projektu, dużo osób nam kibicuje, czeka na jego efekty. To jest bardzo motywujące. Ponadto atmosfera w zespole jest bardzo dobra. Spotkania projektowe dla mnie są przyjemnością. Chyba warto wspomnieć, że spotkania są systematyczne, co również nadaje rytm pracy. To zdecydowanie sprzyja motywacji.

Aplikacja odnosi/odniesie sukces kiedy…

…każde polskie dziecko w szkole podstawowej zagra w TUSERa. Oznacza to, że odbyło trening umiejętności społecznych, który jest element profilaktyki zaburzeń psychicznych. Mamy aktualnie w kraju spory problem ze zdrowiem psychicznym dzieci i młodzieży. Wierzymy, że jedną z dróg do poprawy sytuacji jest profilaktyka i promocja zdrowia psychicznego, co stanowi naszą misję.

Jednocześnie myślę, że o sukcesie będzie można mówić już, gdy będziemy mieli rentowną organizację, która realizuje swoje cele i może dalej rozwijać produkty i usługi.

Proszę dokończyć zdanie: Kobiety stanowią mniejszość w świecie startupów, bo..

…jeszcze za mało z nich zgłosiło się do Sieci Przedsiębiorczych Kobiet. 😊

 

Przeczytaj o innych kobietach tworzących startupy:

Biznes nie może zawładnąć twoim życiem – Jagna Pomorska (ConnectedRealities.eu)

Zrób MVP, wdróż na rynek, zbierz feedback i dalej rozwijaj – Maretha Żurakowska (HUMANBRAND)

Zrobiliśmy już to, co w naszej mocy. Teraz potrzebujemy mądrzejszych osób od nas, by się rozwijać – Katarzyna Klimek (Klub Aktywnych)

Nie czekaj, aż twoja pasja „zrówna się krokiem” z odwagą. Może się okazać, że kto inny odważył się pierwszy – Katarzyna Karska (Podróż Bohatera)

Nie szukam pocieszenia – szukam inspiracji i kopa do działania – Katarzyna Hadam (Kiddo Planner)

Tak widzę startup: Sukcesem będzie każdy krok, który podejmę, aby iść do przodu – Ewa Kunik (Fizjofabryka)

Większość kobiet to zawodowe inwestorki. Inwestują w rodzinę swój najcenniejszy zasób – czas – Monika Sacewicz (IronMind)

To, że coś nie wypali biznesowo, nie oznacza, że nie ma sensu – Anna Czubowicz (NABIO MEDICAL TECHNOLOGIES)

Chcesz finansowanie? Udowodnij, że dowieziesz projekt do fazy monetyzacji – Ada Jakimowicz (WOA)

Decyzje, które podejmuję w biznesie są oparte na danych, a nie emocjach – dr Izabela Zawisza